Bezpieczne miejsce

Jadąc trzecią godzinę pociągiem z Wrocławia do Warszawy i mając świadomość, że jeszcze kolejne dwie godziny przede mną, spojrzałam przez okno i zaczęłam się zastanawiać – co tam się ostatnio w moim życiu dzieje?

Kim jestem, co robię i co czuje?

Rozumiesz – internet się już skończył, słuchawki padły, nie pozostało więc nic innego niż gapić się w okno i rozmyślać, udając postać z teledysku.

Niemniej – podyktowane nudą, czy nie refleksje, dały mi do myślenia. Zrozumiałam bowiem, że właśnie w tym momencie, siedząc w tym pociągu, którego długości trasy wcześniej nie byłam świadoma, przepełniała mnie ogromna wdzięczność.

Byłam świeżo po zdjęciach z kolejnymi klientkami, które jeszcze nie widząc efektu końcowego zdjęć, dziękowały mi za całe doświadczenie, które im ofiarowałam. W końcu zbliżałam się do życia, o którym marzyłam od dawna.

I wiesz, przypomniałam sobie, jak na przełomie poprzedniego i tego roku mówiłam, że rok 2023 będzie mój. Ale nie dlatego, że tak „czuję”, tylko dlatego, że tak postanowiłam.

Pamietam też, jak tłumaczyłam sobie, że dom, moje bezpieczne miejsce na mapie świata, powinno znajdować się we mnie. Że nie chce go szukać na zewnątrz, bo zewnętrze się zmienia, bo nie mam na nie wpływu, a ja… ja jestem.

I tak sobie pomyślałam, że wiele burz przetoczyło się przez moje niebo w ostatnich latach, wiele jeszcze dziś odbija się echem w pobliżu, bywają też nowe i może nie są bezpośrednio nade mną, ale słyszę ich grzmoty i czuję jak wiatr kołysze moją sylwetką. Niemniej kiedy to piszę i kiedy myślę o tych burzach, czuję się inaczej. Pomimo kołyszącego się ciała, pod niepokojem i lękiem, który towarzyszy mi od lat, znajduje się kilka centymetrów spokoju.

Gdzieś na wysokości serca, pośród chaosu, niczym w sercu trąby powietrznej – cisza.

Ta cisza, ten spokój jest podszyty jakąś taką niezachwianą pewnością, że niezależnie od tego, co by się działo, mam życie w swoich rękach i jestem za nie w pełni odpowiedzialna. Mogę je dowolnie zmieniać, mogę się go uczyć, poszerzać kompetencję i znajdywać rozwiązania.

I jest to ewidentnie jakaś część mnie, do której prze wiele lat nie miałam dostępu. Coś, czego się uczę, o czym jeszcze nie raz zapominam, co jest dla mnie nowe i nieraz obce.

Jednak jest to też coś, czego już nie chcę wypuszczać z rąk.